Relaks za kominem, czyli czego nie zrobicie w Centrum Ochrony Bioróżnorodności.


Przypadek sprawił, że znalazłem się dzisiaj na osiedlu Azoty.
Wiedziony ludzką ciekawością postanowiłem obejrzeć w sumie najnowszy kędzierzyńsko-kozielski przybytek.
Centrum Ochrony Bioróżnorodności.
Oczywiście przygotowując się do napisania tego pełnego zjadliwości tekstu poszperałem nieco w internecie i znalazłem kilka ciekawych stwierdzeń i określeń, dla których potwierdzenia warto tu zajrzeć.


Na miejscu przede wszystkim nie mamy brzydkiej pozostałości po dawnym lodowisku. To jeden z celów – zastąpiono brzydotę skwerem/ogrodem.
Kolejnym celem była ochrona bioróżnorodności.  Usypano ziemię, wyprodukowano pagórki, posadzono rośliny i ułożono trawę.
Nawiasem mówiąc trawę ułożono na podłożu miękkim do tego stopnia, że chodząc po niej nogi zapadały się na 10 cm w głąb.
Kolejnym z celów było: „cel ekologiczny, jakim jest zebranie wody opadowej i roztopowej”.
Myślę, że ten cel rzeczywiście zrealizowano, nawet z okładem.


Idąc dalej spoglądałem na znamienite głazy ułożone w centrum Centrum w formie amfiteatru.
Okazuje się, ze rzeczywiście jednym z założeń był utworzenie mikro amfiteatru, w którym będzie można prowadzić ekologiczne zajęcia z dziećmi.
Sam amfiteatr ułożono na sucho, kamień na kamieniu podparty kamieniem. To z kolei miało zapewnić możliwość zasiedlenia szparek i szczelin przez różnego rodzaju gatunki zwierząt, które akurat teraz przy wycince okołoazotowego lasu będą potrzebowały schronienia.


Już widzę te rozradowane dzieciaczki radośnie popiskujące na widok mieszkańców międzykamiennych szczelin.
Całość uzupełnia zbiornik wodny z kaskadą, która będzie uruchomiona na wiosnę.
Jak na razie woda jeszcze zamarznięta,

rośliny zatopione w zimowym śnie…
Na wystawionych do słońca skarpach radośnie mrugały do mnie różnych odmian paprocie,
powoje i bluszcze wyczekujące upalnego, słonecznego lata.


Bo gdzie im będzie lepiej jak na takiej słonecznej wystawce?
W tej chwili wspomniałem swoją babcię, która zawsze tłukła mi do głowy, że paprocie nie lubią słońca, że lubią cień i las.  Oj babciu, żebyś dożyła tego czasu, pokazałbym Ci co lubią paprocie.
W COB spędziłem ok. 20 minut.
Obejrzałem, poczytałem i poedukowałem się. Nawet przycupnąłem na ławeczce.
Posiedziałbym może i dłużej, ale bezustanny, natrętny  szum z pobliskich Zakładów Azotowych Kędzierzyn okazał się tak męczący, że musiałem opuścić obiekt.
Reasumując.
Cele zrealizowane, pieniądze wydane, potrzeby niektórych mieszkańców zaspokojone.
Szkoda tylko, że nie da się tam wysiedzieć.

Poniżej krótki filmik ze słuchowiskiem „hałasowiskiem”.

 

Wpis otaggowany jako:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *