Nie powinno być zaskoczeniem, że na kozielskiej wyspie znalazłem pozostałości gazowego oświetlenia.
Wszak po tak potężnej inwestycji jak ówczesna budowa stadniny raczej należałoby spodziewać się
gwarancji nowoczesności i najwyższej jakości.
Prawdopodobnie jednak tak nie było od samego początku i zaraz „podomyślam się” dlaczego.
Ale najpierw znalezione artefakty.
Podczas mojej dzisiejszej (12.09.2022) wizyty na wyspie znalazłem dwa miejsca z pozostałościami
instalacji gazowej.
Pierwsze to lewy słup bramy wjazdowej do dawnej stadniny.
Widzimy tu umieszczoną od czoła pozostałość instalacji gazowej.
Jeżeli jeszcze miałem wątpliwości czy to rzeczywiście kolejna pozostałość gazownictwa to rozwiałem je po wdrapaniu się na słupek i obejrzeniu górnej części granitowej (chyba) czapy zwieńczającej słup.
Widzimy tu pozostałości 4 śrub montażowych służące zapewne do przykręcenia latarni, oraz pośrodku wystający koniec przewodu gazowego.
Jego stan może świadczyć o tym, że lampa została oderwana, ukręcona.
Kolejny artefakt to niewielka, może ok 0,6 m długości pozostałość instalacji na ścianie zewnętrznej budynku oznaczonego „Stajnia nr 2”.
U dołu zakończona trójnikiem, którego jedno odprowadzenie wchodzi w ścianę, a więc zapewne prowadziło do instalacji gazowej wewnątrz budynku.
Natomiast w kierunku w dół zaślepiona, co sugeruje, że dalszy ciąg był przykręcony od dołu, a więc mógł być połączony z ciągiem podziemnym instalacji.
W górnej części tej pozostałości widzimy kolanko zakręcające w lewo, co z kolei może sugerować, że instalacja biegła do narożnika budynku i tam mogła być umieszczona latarnia zewnętrzna.
A teraz dywagacje dot. rozterek z początku felietonu.
Jak dobrze pamiętamy uruchomienie gazowni w Koźlu miało miejsce w 1868 roku.
Natomiast stadninę wybudowano w 1877 roku.
Można by więc przypuszczać, że budując obiekty na wyspie brano już pod uwagę doprowadzenie do nich instalacji gazowej, skoro ta w tym czasie już świetnie spisywała się w mieście.
Skąd więc moje stwierdzenie, że nie od razu światło z gazu trafiło pod „strzechy” stadniny?
Wystarczy popatrzeć na kilka elementów.
Pierwszy to prawy słup bramy wjazdowej z oryginalną czapą zwieńczoną kulą granitową (chyba).
Na lewym słupie też była taka kula, jednak przy montowaniu instalacji kulę usunięto i zamontowano śruby służące do przykręcenia latarni, oraz wykorzystano otwór służący do przykręcenia kuli, przez który przeprowadzono rurkę z gazem.
To jednak nie do końca musi świadczyć o czasookresie montażu instalacji.
Świadczy o tym sposób zamontowania rurki gazowej po zewnętrznej stronie słupa. Już w przyziemiu widać delikatne wgłębienie w cegle mające na celu ułatwienie płynnego przejścia rurki nad kantem cokołu.
Natomiast w warstwie górnej, tuż pod czapą cegłę potraktowano wręcz bestialsko wykuwając przelot dla rurki.
Ubytek ozdobnej cegły nad rurką to już konsekwencja szarpania i pewnie niezliczonych prób wyrwania rurki.
Jest to tak prymitywna metoda, że aż wierzyć mi się nie chce, że zrobili to znani przecież z niezwykłej solidności niemieccy właściciele stadniny. Ale jest i właśnie te ślady nakazują nam przypuszczać, że gaz montowany był już po zakończeniu budowy stadniny, a nie na jej etapie, bo wtedy instalacja byłaby zgrabnie „schowana”.
Nie wiemy dokładnie kiedy zamontowano instalację gazową na wyspie.
Analizując fakty i stare zdjęcia możemy przypuszczać, że kozielski gaz pojawił się na wyspie gdzieś w tym samym okresie co oświetlenie gazowe mostów. Most z Koźla na wyspę, w znanym nam obecnie miejscu i mniej więcej kształcie, powstał w 1885 roku. Wcześniej był tu inny most, który zniszczyła powódź i dopiero ten z 1885 roku został wykonany z bardziej trwałych i solidnych materiałów.
Prawdopodobnie na wcześniejszym moście nie było latarni, które znamy z późniejszych pocztówek, a co za tym idzie nie było tam instalacji gazowej.
Na pocztówkach przedstawiających „solidniejszy” most na Odrze datowanych na lata 1910-1915 już widzimy secesyjne latarnie gazowe.
W mojej ocenie dopiero wtedy zdecydowano się doprowadzić gaz na wyspę.
Być może była ona we wszystkich budynkach kozielskiej stadniny.
A na pewno była w jednej ze stajni, czym mieszkańcy ówczesnej ziemi kozielskiej pochwalili się na pocztówce datowanej na 1920 rok.
I to by się zgadzało 🙂