Droga do Dębowej obrośnięta akacjami.
Znają je wszyscy użytkownicy tego traktu.
Zapewne też wielu z nich nie zwraca uwagi na drzewa.
Tych ogromnych akacji jest kilkadziesiąt.
Są stare, schorowane, poskręcane…
Sypie się z nich
próchno,
z ich dziupli korzystają zwierzęta,
w ciepłych wnętrzach rosną grzyby,
zachodzą różne procesy chemiczne i niechemiczne, dają cień, schronienie, pożywienie, sycą wzrok latem i zimą
nie oczekując niczego w zamian.
Wiele z ich gałęzi obumarło już dawno i tylko szczęściu można przypisać fakt, że jeszcze żadna nie spadła na rowerzystę, spacerowicza czy samochód i nie doszło do tragedii.
Że akacje są stare to wiemy, że wymagają pielęgnacji też.
Zastanawiam się jednak dlaczego na przestrzeni ostatnich 30 lat, gdy mam kontakt z Dębową, nie prowadzono żadnych zabiegów pielęgnacyjnych tych drzew.
Usychające konary pozostawiono samym sobie. A gdy przyszedł moment, że drzewa stwarzają zagrożenie dla użytkowników drogi (bo tylko tak potrafię wytłumaczyć fakt jego wycięcia) to je wycięto.

Powiecie, że nie ma nad czym się rozwodzić, może i tak.
Problemem jednak jest to, że wszystkie pozostałe akacje są w podobnym stanie i nic nie wskazuje na to by ktoś próbował ten stan poprawić. Jak wyglądało rozwiązanie problemu w tym przypadku widzimy, miejmy jednak nadzieję, że ta jedna jaskółka nie uczyni wiosny.
Zawsze jest mi żal wycinanych drzew. Także tych przy drogach. Może ten mój sentymentalizm wynika z wiejskiego pochodzenia, oraz z tego, że nie jestem kierowcą.