Perła na Helu.

Wakacje 2016 to m.in. wyprawa na Półwysep Helski. Tam natrafiłem na taką historię.
Poniżej zamieszczam zdjęcie oryginalnego opisu, który ze względu na małą czytelność przepisałem (pod zdjęciem) słowo w słowo, kropka w kropkę. Zdecydowałem się na taką formę relacji gdyż historia tej jednostki jest niezwykle ciekawa i nigdzie w internecie nie zetknąłem się z nią..
Przeczytajcie, a będziecie wiedzieli dlaczego „Perła na Helu”.

Miłej lektury.

dsc_1922

Jeszcze w latach 20-tych XX wieku Hel był jednym z największych portów rybackich w Polsce. Stacjonowały w nim 142 jednostki rybackie z czego 43 to kutry motorowe (najwięcej z pośród wszystkich portów na naszym wybrzeżu) oraz 99 łodzi wiosłowych (dane z Morskiego Urzędu Rybackiego z lat 1922-1924). Jednostka rybacka wybudowana w miejscowości Hirtshals (Dania) w 1945 roku – kuter rybacki o wymiarach 16,00 x 4,35 x 2,35 m z silnikiem czterosuwowym Bukh o mocy 90 KM nr 5548 – trafiła do Polski w ramach pomocy UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration – Administracja Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy). Przybyła do Gdyni wraz z 14 innymi kutrami jakie zostały zakupione w Danii wiosną 1946 roku w ramach kontraktów: T 3009, T3010, T3011, T3014, a jej jedna cena wynosiła 123 000 koron duńskich. W Polsce kuter ten został zarejestrowany 5 maja 1946 roku i otrzymał oznakę Gdy-76 Helena. Jego właścicielem był Pan Augustyn Białkowski, a operatorem spółdzielnia „Jedność Rybacka” w Gdyni.

Kaszubscy rybacy, w tym Augustyn Białkowski otrzymali od władz polskich propozycję, że jeżeli przeprowadzą się kutrem na „ziemie odzyskane” to będą zwolnieni z podatków od połowów. Augustyn zgodził się na tę propozycję i od 1947 roku jego kuter stacjonował najpierw w porcie w Świnoujściu z oznaką Świ-9, potem od 19 czerwca 1948r. w Darłowie (jako Dar-7), a od 1950 roku w Ustce (Ust-28). Ze względu na sprawy rodzinne – tu wybudował dom – powrócił do Władysławowa i od 29. października 1954 roku kuter otrzymał oznakę Wła-55.

Z jednostką tą związane są wydarzenia jak z sensacyjnego filmu. Kuter Wła-55 został w 1952 roku uprowadzony do Szwecji przez motorzystę Henryka Waczyńskiego  oraz trzech uciekinierów – młodych mieszkańców Wielkiej Wsi – Stefana Frank, Zygmunta Skotzke oraz Tadeusza Przybylskiego, którzy w ramach służby wojskowej zostali skierowani do pracy w kopalni. Uciekinierzy ukryli się w maszynowni kutra za wiedzą i zgodą motorzysty i choć za czasów stalinowskich kutry, gdy wychodziły w morze były dokładnie sprawdzane przez żołnierzy WOP (Wojska Ochrony Pogranicza – przyp. autora) – nie znaleziono ich. Motorzysta wysmarował rurę wydechową ropą i cała maszynownia kutra była zadymiona. Dym tak szczypał w oczy wopistom, że zakończyli kontrolę i nikogo nie znaleźli. Józef Borski – I szyper kierujący jednostką (szwagier Augustyna Białkowskiego) oraz rybak – Józef Białkowski (bratanek Augustyna) nic nie wiedzieli o uciekinierach. Gdy po wydaniu trału I szyper i rybak zeszli na posiłek motorzysta zamknął ich w kambuzie, a uciekinierzy wyszli z maszynowni, siekierą odcięli trał i kuter obrał kurs na Szwecję, udał się do portu Karlskrona. Podczas wchodzenia do szwedzkiego portu kuter utknął na mieliźnie i wtedy Waczyński wypuścił szypra i przy pomocy holownika Wła-55 udało się wejść do portu Karlskrona. Kuter był uszkodzony, musiał udać się do stoczni, gdzie usunięto usterki i wykonano przegląd. Augustyn Białkowski otrzymał do uregulowania fakturę za wykonanie remontu i przeglądu.

Władze szwedzkie zaproponowały wszystkim przybyłym azyl. Jednak Józef Borski z Józefem Białkowskim zdecydowali się na powrót do ojczyzny – wrócili kutrem do kraju. Po powrocie do portu we Władysławowie zostali obaj aresztowani przez służbę bezpieczeństwa. Przez trzy miesiące byli przesłuchiwani w dzień i w nocy, mieli się przyznać, że wiedzieli o uciekinierach i że ich celowo zawieźli. Po trzech miesiącach ciężkich przesłuchań opuścili więzienie w Wejherowie i zostali zwolnieni do domu. Przez jakiś czas nie mogli jednak wypływać w morze. Tak im się ojczyzna odwdzięczyła za ich decyzję o powrocie. W latach 1969-1970 kuter Wła-55 wystąpił w filmie fabularnym „Kaszebe” w reżyserii Ryszarda Bera, opowieści o miłości w czasach zmagania się Kaszubów z uciskiem germanizacyjnym. Kuter Wła-55 pomalowano na kolor czarny, gdyż w filmie występował jako jednostka niemiecka stacjonująca w porcie Hel, a jego właściciel Augustyn Białkowski zagrał rolę szypra kutra niemieckiego. Oprócz kutra Wła-55 w filmie tym brały udział również: kuter Wła-47 Stanisława Jamrozika, Wła-2 Józefa Kuchnowskiego oraz Wła-10 Pawła Wittbrodta. Rolę członków załogi zagrali również syn Augustyna – Kazimierz oraz Jan Baran z Chłapowa – szyper kutra Wła-55. Sceny kręcono na akwenie portu Władysławowo, pod Chłapowem i w Gdańsku na Motławie.

W 1971 roku Augustyn Białkowski zakupił z Helu kuter Hel-23 (otrzymał oznakę Wła-66), a kuter Wła-55 przepisał na synów: Henryka i Kazimierza, potem Kazimierz zakupił inny kuter Wła-76 a Henryk Białkowski sam został armatorem tej jednostki. Potem Henryk Białkowski zakupił inny kuter Wła-7, a Wła-55 sprzedał Janowi Szmidtke, który zmienił silnik na Puck B-120. Jan Szmidtke sprzedał kuter w 1978 roku Tadeuszowi Bronieckiemu z Helu, który wyciągnął jednostkę na ląd z przeznaczeniem na cele mieszkalne.

Z Polskiego Rejestru Statków został wykreślony 24 listopada 1971 roku i od tego momentu jego domem stał się Hel a prawowitym właścicielem Pan Tadeusz Broniecki, który za pomocą lin, bloczków i własnej determinacji wciągnął kuter na ląd.

W kwietniu 2013 roku kuter Wła-55 został użyczony Stowarzyszeniu Alternatywny Cypel. Ponieważ w owym czasie przeznaczeniem dawnej jednostki rybackiej były cele mieszkalne, dlatego kuter został nieco przeobrażony. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że przebudowie kuter uległ z zewnątrz i wewnątrz. Bryła kutra sama w sobie nie uległa zmianie, odjęte zostały jedynie elementy, które ostatniemu użytkownikowi wydały się niepotrzebne. Usunięto wyposażenie nawigacyjne jak lampy, urządzenia kotwiczne wraz z kotwicą, wszystkie wanty zostały zdemontowane a grotmaszt został obcięty na wysokości dziobowej zejściówki. Maszt cały czas spoczywa na terenie działki i daje nadzieję na ponowne osadzenie go na miejscu. Wnętrze kutra zostało przebudowane i stare pomieszczenia zyskały nowy charakter. Z maszynowni usunięto 100 konny silnik, doprowadzono ujście kanalizacji i bieżącą wodę tak, aby to pomieszczenie stało się kuchnią. Ładownię przebudowano na dwa pokoje a w kajucie dziobowej urządzono mały warsztat.

Obecnie stan kutra jest bardzo zły. Postępująca korozja biologiczna oraz warunki atmosferyczne dokonały wielu zniszczeń. Jednak przy zastosowaniu odpowiednich środków konserwujących można uratować kuter przed całkowitą degradacją.

A jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o obecnych dysponentach kutra to wszystkie informacje znajdziecie tutaj

Koncepcja utworzenia w Helu Parku Historycznego Bity ze Strądu

Opracowanie tekstu wykonała Romualda Białkowska.

Zdjęcia archiwalne pochodzą ze zbiorów Romualdy Białkowskiej i Pawła Blocha.

I ciekawostka. Otóż Stowarzyszenie ALTERNATYWNY CYPEL dotarło do rodziny Państwa Przybylskich, których mąż, Pan Tadeusz Przybylski był jednym z uciekinierów kutrem Wła-55 do Szwecji. Napisał on książkę wydaną w Szwecji, opisującą te niezwykłe wydarzenia związane z kutrem. Obecnie Stowarzyszenie przygotowuje książkę do publikacji w Polsce. Publikacja planowana jest na lato 2017 roku.

Czekam z niecierpliwością.

Dziękuję Panu Bloch za odpowiedź i zgodę na wykorzystanie tekstu.

 

dsc_1921

One Comment on “Perła na Helu.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *