W Kędzierzynie-Koźlu na wyspie jest takie miejsce gdzie przed laty pochowano zmarłych na cholerę.
Było to dawno temu, bo w 1831 roku. Łącznie pochowano tu 53 osoby. W tym 18 wojskowych i 35 cywilów.
Przez lata w miejscu pochówku nie było żadnego oznaczenia.
Jak głoszą podania ustne mieszkańców wyspy dopiero w okresie po drugiej wojnie światowej postawiono tu kapliczkę.
Budowniczymi kapliczki mieli być więźniowie z kozielskiego więzienia. Ile w tym prawdy trudno ocenić.
Podobno miejsce pochówku miał wskazać przedwojenny mieszkaniec wyspy, który nie wyjechał po wojnie do Niemiec,
a lokalizację cmentarzyka znał z wcześniejszych podań.
Inna wersja wydarzeń mówi o postawieniu kapliczki przez mieszkańców wyspy.
Kto był ówczesnym autorem i wykonawcą tego zapewne już nigdy się nie dowiemy.
Kapliczka przetrwała wiele lat na swoim miejscu. Niestety ząb czasu zrobił swoje i zaczęła się rozsypywać.
I wtedy pojawił się ktoś, nie wiadomo kto, komu leżało na sercu dobro kapliczki. I wyremontował ją własnymi rękami.
Ten ktoś pragnie pozostać w ukryciu, nie chce pochwał. Więc niech tak będzie.
I tak jak nie wiemy kto wybudował rzeczywiście kapliczkę tak nie dowiemy się kto ją tym razem wyremontował.
P. S. Ja oczywiście wiem…