O jego specyficznej urodzie można już tylko pisać w czasie przeszłym. Każdy kto w Kłodnicy trafi na Plac Richarda Wagnera zwróci uwagę na dziwny budynek przypominający współczesne bloki. Jednak różniący się w szczegółach. Zobaczycie tam wąskie okna, kilka starych drewnianych ram okiennych typowych dla modernistycznej architektury. To budynek dawnego
Urzędu Gminy w Kłodnicy.
Decyzja o jego powstaniu zapadła w drugiej połowie lat 20-tych XX wieku. Inicjatorem budowy był Johannes Niepalla, który wtedy pełnił funkcję naczelnika gminy. Budowa rozpoczęta jesienią 1929 roku zakończyła się rok później. Pomieszczenia urzędowe umieszczono w parterowej części, do której prowadziło szerokie wejście osadzone w głębokiej niszy portalowej.
Na piętrach ulokowano mieszkania urzędników. Prowadziły do nich dwa wejścia od tyłu.
Budynek usytuowano przy nowopowstałym placu, który miał też pełnić rolę kłodnickiego rynku.
Ratusz Kłodnicy w tym miejscu stawał się wyniosłą budowlą.
Na tle niskiej zabudowy miejscowości imponował swoim rozmiarem.
Prostota budynku aż raziła w oczy. Zgodnie z głównym założeniem modernizmu – żadnych zdobień – w obiekcie posłużono się jedynie grą okien na szarej, chropowatej płaszczyźnie. Mieliśmy tu 10 osi okiennych ułożonych symetrycznie. W zewnętrznych osiach okna były czteropolowe zaś pozostałe kształtem zbliżone do kwadratu. W głównej osi na najwyższym piętrze umieszczono herb Kłodnicy.
Nisza portalowa wejścia wpisywała się w dwie osie środkowe sąsiadujące ze sobą.
Ciężar zwieńczenia bryły neutralizowały wąskie okna najwyższej kondygnacji.
Od strony podwórza po bokach zastosowano podłużne, wygodne balkony.
W 1933 roku przed budynkiem postawiono pomnik upamiętniający poległych w I wojnie światowej,
a w 1936 roku teren przyległy zamienił się w zieleniec.
Jak większość budynków tamtej epoki ten jest zbyt młody by znaleźć się w stosownych rejestrach chroniących jego walory architektoniczne. Przez lata sukcesywnie poddawany remontom i przebudowom, zwłaszcza okien, utracił swój pierwotny charakter. Obecnie prowadzona termomodernizacja polegająca na oklejaniu styropianem dopełni reszty.
Z elementów świadczących o przynależności do nurtu modernizmu pozostało niewiele.
W ścianie frontowej:
cztery oryginalne okna pamiętające budowę,
oraz jeden zestaw z wąskimi oknami na ostatnim piętrze.
Przetrwały oryginalne betonowe schody z poręczami
i kilka oryginalnych okien od podwórza.
Nie zachowały się przeszklone drzwi prowadzące do mieszkań.
Te zaś są imponujących rozmiarów. Blisko 100-metrowe powierzchnie pełne przestrzeni i światła.
Niektóre z pokoi przechodnie.
W mieszkaniu z oryginalnymi oknami od frontu znajdziemy jeszcze zamontowane podczas budowy grzejniki
oraz drzwi wewnętrzne.
W podwórzu stoi budynek gospodarczy o niezmienionej bryle,
a po lewej stronie obiektu fragment pamiętającego lata budowy ogrodzenia betonowego.
Przesłanie pomnika po wojnie zostało zmienione.
Znajdziemy tam napis „Bogu na większą chwałę ludziom na pożytek – mieszkańcy Kłodnicy 20.09.2003”.
Tyle pozostało w Kłodnicy po latach modernizmu.
Mieszkańcy być może nie zwracają na to uwagi, ale mieli tam jeszcze kilka obiektów z tej epoki.
Nie włączając w to kościoła, który przetrwał bez zmian do dzisiaj, pozostałe albo zniknęły z powierzchni Kłodnicy, albo zostały oklejone styropianem na tyle skutecznie, że ich wygląd w niczym nie przypomina pierwotnego.
Źródła:
mgr Gabriela Jelitto
„Zarys dziejów Kłodnicy od jej powstania do 1945 roku”.
„Nieznany modernizm. Architektura Górnego Śląska w okresie międzywojennym” – praca zbiorowa – Sieklicka, Sąsiadek, Goryczka, Sopak.
Ach te zmiany… Dobre? Ujęło mnie szczególnie nowe przesłanie monumenciku… Ciekawym, co stało się ze starą z niego rzeźbą.
Może kiedyś się dowiemy. Relacje ustne są różne i mało wiarygodne. W dokumentach tez luki.