– I wie pan, jak już biegną to całym stadem, rzadko kiedy w pojedynkę – myśliwy podkręcił wąsa i otarł pot z czoła.
Właśnie zakończył opowiadanie o sarenkach, a że na dworze skwar i spiekota panowały to spocił się niemożebnie.
Słuchaczem był przypadkowy mężczyzna. Jan, który przy kuflu piwa wysłuchiwał już wielu opowiadań, nie tylko od myśliwych.
– Tak tak, biegają- przytaknął bez większego entuzjazmu…
Kilka dni później Jan wieczorową porą, jechał sobie jedną z okolicznych wiejskich dróżek.
Nagle z pobocza na jezdnię wskoczyła sarenka, przystanęła popatrzyła w kierunku samochodu prowadzonego przez Jana. Ten gwałtownie zahamował, sarenka myk i już jest po drugiej stronie jezdni.
– Uf – sapnął Jan i zdjął nogę z hamulca – dobrze, że się wyrobiłem.
Dodał gazu a w tym samym momencie z pobocza wyskoczyła kolejna sarenka. W ostatniej chwili śmignęła przed maską samochodu, ale już następna nie miała tyle szczęścia i przydzwoniła w bok pojazdu. Jan zahamował. Sarenka nie przewróciła się, stała jak skamieniała, lekko oszołomiona. Po chwili potrząsnęła głową i nie zważając na blade lico Jana, który już zdążył wysiąść z samochodu pobiegła za pozostałymi sarenkami…
Nagle z pobocza na jezdnię wskoczyła sarenka, przystanęła popatrzyła w kierunku samochodu prowadzonego przez Jana. Ten gwałtownie zahamował, sarenka myk i już jest po drugiej stronie jezdni.
– Uf – sapnął Jan i zdjął nogę z hamulca – dobrze, że się wyrobiłem.
Dodał gazu a w tym samym momencie z pobocza wyskoczyła kolejna sarenka. W ostatniej chwili śmignęła przed maską samochodu, ale już następna nie miała tyle szczęścia i przydzwoniła w bok pojazdu. Jan zahamował. Sarenka nie przewróciła się, stała jak skamieniała, lekko oszołomiona. Po chwili potrząsnęła głową i nie zważając na blade lico Jana, który już zdążył wysiąść z samochodu pobiegła za pozostałymi sarenkami…
– O, ale tu panu wgniotła – odezwał się posterunkowy Kowalski pochylając się nad błotnikiem. Szkoda trochę samochodu, i odszkodowania nie będzie, same straty. Dobrze, że nic sarence się nie stało – kontynuował beznamiętnie – a wie pan, że sarenki…..
– Tak, wiem – wystękał zdenerwowany Jan – biegają stadami…
– Tak, wiem – wystękał zdenerwowany Jan – biegają stadami…
fot. gościnnie Żmija.
trzeba zawsze uważać przejeżdżając przez lasek koło akwenu wodnego Dębową,czesto tam sarenki przebiegaja przez drogę,pozdrawiam pisarza,popieram ,tak trzymaj
Sarenki z Dębowej były właśnie inspiracją dla tego opowiadania. Pozdrawiam 🙂