Dębowa, masakra piłą mechaniczną.

Mijam ją od ponad dwudziestu lat. Jest ogromna.
Żeby ją objąć potrzeba kilku osób. Od jakiegoś czasu słychać pomrukiwania mieszkańców, że przeszkadza, straszy, zagraża itd.
Idę znowu na spacer – zdjęcie jakieś można by zrobić. Tak, ale aparat został w domu, przecież nie będę po wsi chodził z aparatem. I kolejny dzień i

kolejny spacer z futrzakiem – zdjęcie można by zrobić, no tak, ale nie wziąłem aparatu.
Ona przecież tu stoi i jest.  Co może się nagle zmienić? Była od zawsze i przecież tak będzie.
Nawyk, przyzwyczajenie, obojętność?
Aż nagle…
Czwartek 8 lutego 2018 roku.
Wychodzę z domu i słyszę odgłosy piły spalinowej.
Już mam odjeżdżać do miasta, do dnia jak co dnia, ale kątem oka spostrzegam czerwone pachołki zamykające drogę.
– Topola – przemknęło przez zwoje mózgowe.
Podbiegłem.
Tak, jest firma, traktor, są ludzie w jednoznacznych ubraniach.
Jeszcze szybciej podbiegłem do domu po aparat, bo przecież kto koło domu z aparatem chodzi?  Zabrałem jeszcze kamerę.
– Nie zdążę. Miałem zrobić, nie zrobiłem. Nie uratuję jej przecież, oni  i tak zrobią swoje.
Może więc zrobię choć tyle…
Na miejscu był Rafał.
Rozemocjonowany próbował zrobić kilka zdjęć, ale jego aparat odmawiał współpracy.
Tym razem pozostałem przy topoli do końca.

Tekst do filmu przeczytał Rafał Wieczorke z Dębowej.
To  12-letni chłopiec mieszkający w sąsiedztwie bezimiennej topoli, który  znał ją od urodzenia.
W filmie wykorzystałem przypadkowo wcześniej wykonane zdjęcia, na których znalazła się bezimienna topola z Dębowej.

Bezimienna topola z Dębowej.

„Przy mojej ulicy rosła ogromna topola.
Najstarsi mieszkańcy Dębowej nie wiedzą ile miała lat,
wspominają, że zawsze była wielka.
Jedna osoba nie mogła jej objąć.
Topola miała bardzo grubą, spękaną korę.
Szeleściła i połyskiwała w słonecznym świetle tysiącami liści.
Niezliczone stada szpaków, wróbli czy wron przesiadywały na jej konarach.
W jej cieniu odpoczywali ludzie pracujący w polu.
Latem zasypywała okolicę białym puchem, rozsiewając gdzie popadnie swoje potomstwo.
Obsychające konary co jakiś czas spadały na pieszych i przewody elektryczne.

Dawała cień i schronienie zwierzętom.
Zabierała światło, wysysała z ziemi wodę, wytwarzała tlen,

pomagała, przeszkadzała.
Wspierała, szkodziła.
Denerwowała, koiła.
Zdobiła, szpeciła…
Zagrażała mówili…

Wszystko to już w czasie przeszłym.
Nadszedł ten dzień.
Ostatni dzień jej życia.
Po topoli pozostały wspomnienia i kilka zdjęć.
Dla jednych radość, dla innych obojętność,
dla ptaków strata,
dla energetyków spokój.
Dla miłośników przyrody masakra piłą mechaniczną…”

P. S.
27.09.2022
Z perspektywy czasu nic bym nie zmienił w filmie.
Niestety nagranie głosu Rafała wypadło nieszczególnie pod kątem technicznym, ale jest.

 

Film.

 

 

 

One Comment on “Dębowa, masakra piłą mechaniczną.”

Skomentuj Krzysztof Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *