Czas płynie w Kędzierzynie-Koźlu leniwie.
Nastały okropne, iście afrykańskie upały i mieszkańcy Koźla ze współczuciem spoglądają na budowlańców z mozołem remontujących rynek. Wszystko co mieli wykopać, zakopać, wywieźć i przywieźć w sumie zrobili. Pozostało układanie tzw. warstwy wierzchniej. Wielu ludzi z zaciekawieniem przystaje i obserwuje postępy w pracach.
Już bliżej niż dalej…
Sam też wielokrotnie przyglądałem się tym pracom.
Na obecnym etapie jest już ułożony fragment płyty rynku. Teraz widać, że została ona (tak mi się wydaje) podniesiona w swojej środkowej osi. Nie jest płaska jak stół. Opada swobodnie w kierunku bocznych traktów komunikacyjnych.
Tak pewnie zaprojektował ktoś uczony i tak bez cienia wątpliwości robią wykonawcy.
Pod płytami kryją się warstwy kolejnych podkładów sumiennie usypywanych, ubijanych i zagęszczanych.
Same płyty a i kostka układane są na zaprawie betonowej.
Wszystko nabiera kształtów i jest takie równiusieńkie, że mucha nie usiądzie.
Przyglądając się tym pracom zaczęły mnie nachodzić jednak pewne obawy.
Czy układanie nawierzchni na betonie i tak szczelna podbudowa to dobry pomysł?
Poprzednia nawierzchnia ułożona była na sypkich materiałach. Droga, pamiętająca jeszcze Adolfa na kruszywie, piasku i czymś tam jeszcze innym, na pewno nie na szczelnym betonie. Woda wsiąkała gdzie chciała, na rynku było dużo odkrytej powierzchni wchłaniającej opady.
Co stanie się gdy już cały rynek będzie szczelnie zabetonowany, gdy woda deszczowa będzie sobie spływać ku bokom płyty a więc w kierunku bocznych traktów komunikacyjnych?
Nic się nie stanie, odpowiecie, woda spłynie nowymi rurami kanalizacyjnymi tam gdzie jej miejsce.
Nie chodzi mi jednak o zwykły deszcz.
Co będzie gdy dojdzie do oberwania chmury, mocnej burzy itp.
Czy systemy kanalizacyjne opracowane w ramach projektu będą zdolne przejąć całą, tak nagle spadającą z nieba wodę, czy też będą sobie musieli z nią poradzić okoliczni sklepikarze i właściciele piwnic?
Obyśmy nigdy nie musieli poznać odpowiedzi na takie pytania.