Nowicki szedł chodnikiem plączącym się między blokami małego osiedla.
Na szlaku kilka metrów przed sobą zauważył Zamirską z jakąś drugą kobietą. Rozmawiały donośnie, chyba po to, żeby całe osiedle je usłyszało.
Zamirska znana była z tego, że wiedziała wszystko o wszystkich, nawet to czego oni sami nie wiedzieli o sobie i oczywiście dzieliła się tą wiedzą ze znajomymi i nie tylko.
Ale tej drugiej Nowicki nie znał. Niestety chodnik prosty jak drut prowadził na nie obydwie i nie było możliwości odwrotu ani ucieczki przed spotkaniem. A spotkań z Zamirską Nowicki nie lubił. Zaliczała się ona do ludzi, których lepiej nie pytać „co tam słychać?” Kiedyś popełnił ten błąd i dowiedział się co słychać. W blisko trzygodzinnej tyradzie Zamirska wyrzuciła z siebie wiadomości z osiedlowej ławeczki, narzekania, marudzenia, radości i smutki. A w te ostatnie życie Nowickiego tak wzbogaciło, że nie miał najmniejszej ochoty słuchać o kolejnych.
Tak więc szedł dalej przed siebie jak na skazanie wprost na dyskutującą parkę.
Z daleka dobiegały odgłosy podziwu, zaskoczenia i westchnienia wydawane przez otwór gębowy Zamirskiej. Aż w końcu do uszu Nowickiego dobiegło to zasadnicze jej pytanie skierowane do tej drugiej, której nadal nie znał.
– Ale jak Krysiu, to oni będą teraz razem?
Nowicki odrzucił myśli o wrednej naturze Zamirskiej.
Ciekawość i jego dopadła – będą nie będą? Nieważne kto, ale przecież to takie ciekawe…
Jeszcze tylko rzucił kątem oka na nieznajomą Krystynę. Babka dużo młodsza od niego i naczelnej plotkary. Zamirska mogłaby być jego matką, na szczęście nie jest.
– Nie nie, nie będą – padła odpowiedź z ust Krystyny a Nowicki zwolnił krok ciekawy dalszego przebiegu rozmowy. Tak tak, podsłuchiwanie to brzydka rzecz.
– Nie będą, kochana!! Mówię ci, teściowa na to nie pozwoli – kontynuowała wywód nieznajoma a Nowickiego mało szlag nie trafił po tych słowach. W życiu widział już wiele związków prowadzonych na manowce rękami teściowych i uraz miał do tego typu wszelakich intryg i interwencji rodzinnych rodem z piekła.
– A co na to jego matka? Może…. – wtrącił małe zdanie w mądry dialog, jednak rezolutna nieznajoma nie dała mu dokończyć.
– Jego matka? – zwróciła się bezpośrednio do Nowickiego a Zamirska, zajęta ględzeniem, dopiero teraz go zauważyła .
– Dzień dobry panie Nowicki… – rozległo się donośnie.
– Dzień dobry Paniom – Nowicki nadrobił zaległość i skierował wyczekujące spojrzenie prosto w oczy Krystyny.
– Jego matka na to nigdy się nie zgodzi, ja jestem jego matką – oznajmiła z dumą w głosie nieznajoma – lepiej wiem czego chce mój syn. On potrzebuje czegoś innego w życiu…
Z życia wzięte.
Tak.
Jakby znajome… tragiczne.